Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Długi weekend

O długim weekendzie wiem tyle, co o pszczółce Mai, czyli, że 'gdzieś jest lecz nie wiadomo gdzie'.
Z oknem szaro i grzmi, ale w sumie to mi lotto, gdyż i tak siedzę w pracy.
Jedyny pożytek z majowej wolności jest taki, że dzieciaki, które z jakichś powodów muszą przyjść na zajęcia, wpadają wcześniej. Znaczy to tyle, że dzisiaj pracuję od rana oraz jest nadzieja, że nie do nocy.
Jutro w kalendarzu czerwono więc mam wolne.
Jak tylko pogoda będzie uprzejma, pójdę się powłóczyć z kijami.
W sobotę zrobiłam rozruch.
Połowa dystansu.
Czas do bani, ale liczy się fakt.


Odświeżyłam buty i kije.
Wytarmosiłam z odmętów garderoby sportowe ciuchy i jestem gotowa na więcej.
Długi weekend mnie nie rozpieszcza, mam nadzieję, że chociaż pogoda nie będzie wredna.

Odpoczywajcież, jeżeli możecie 🌞 

piątek, 20 kwietnia 2018

Ktoś tu komuś wyjada z michy

Przeczytałam dzisiaj, że przeciętny Polak wypija rocznie 100 litrów piwa, zjada 2 kilogramy frytek i 42 kilogramy cukru.
Hmmm.
Zastanawiam się kto wpier... moją działkę i czy jest z tego powodu szczęśliwy.
Bo piwo znieczula i wprawia w lekkie falowanie.
Fryyyty? No kto nie lubi frytek?
A cukier? Słodycze poprawiają nastrój, podobno.
Zakładam, że ktoś, kto wyjada z mojej michy jest szczęśliwszy zatem, ale czy trochę go to nie drażni, że ja mu zżeram jego owoce i warzywa oraz kaszę i drób z wolnego wybiegu?
Jutro jest u nas Festiwal Smaków z Food Trucków. Chyba podkręcę odrobinę swoje statystyki zwłaszcza w przypadku frytek... belgijskich i piwa.
Słońce świeci, jak oszalałe.
Tak też ma być w sobotę.
Smacznego weekendu Wam życzę.
Mam nadzieję, że mój będzie 😉

wtorek, 17 kwietnia 2018

O herbacie będzie

Gdyby nam ktoś powiedział, że na targach promujących włoskie produkty i napoje zachwycimy się herbatą, postukalibyśmy się w głowy... pięścią.
No gdzie herbata?
We Włoszech?
Ale Włoch w Chinach, brzmi już bardziej sensownie.
20 lat życia w Chinach!
Edoardo o herbacie opowiada z taką samą pasją, jak Ted o winie.
Wino i herbata mają ze sobą wiele wspólnego, proces fermentacji, polifenole i całą magię towarzyszącą procesowi produkcji.
I powiem Wam, że trzeba być niezłym magikiem, żeby zdeklarowaną wielbicielkę herbaty zielonej przekabacić na stronę czerwonej... czarnej.
No właśnie, o co chodzi z tymi kolorami?
Chińczycy dzielą herbatę według barwy po zaparzeniu, podczas, gdy my ze względu na barwę liści po fermentacji. Dlatego herbata,  o której chcę Wam opowiedzieć w Chinach jest czerwona, u nas czarna, a nazywa się Pu Erh (mówimy pu er).
To herbata, jak lekarstwo, ze swoimi silnymi zdolnościami detoksykacyjnymi, zalecana jest do spożycia podczas posiłków bogatych w tłuszcze i... alkohol ;)
Reguluje florę bakteryjną przewodu pokarmowego. Ingeruje w równowagę kwasowo- zasadową i zapobiega refluksowi. Majstruje przy poziomie złego cholesterolu. Ma działanie antyoksydacyjne.
I najważniejsza sprawa- pomaga kontrolować masę ciała :)
Temperatura parzenia to 90*C
Czas parzenia 40-60 sekund.
Liczba parzeń z jednej łyżeczki 3-4 (zawsze usuwamy liście, żeby przerwać proces parzenia czyli parzymy ją na przykład w kubku z filtrem).
Żeby spełniała swoje dobroczynne funkcje, nie zaleca się podawania jej z cukrem, cytryną ani mlekiem.
Dlaczego tak się zachwyciłam tematem?
Otóż pojechałam na targi z problemami. Od jakiegoś czasu bolały mnie nerki i mimo, że przeszłam terapię medyczną, ból nie ustawał.
Edoardo dwa dni pasł mnie swoją herbatką, na drogę dał mi jeszcze i... jest lepiej.
Nie jest idealnie, ale dajmy jej działać.
Nie mogę polecić Wam herbaty od Edoardo, bo jeszcze nie ma jej w Polsce (mam nadzieję, że będzie), szukajcie zatem herbaty poza marketami, w specjalnych sklepach, gdzie jest chociaż nadzieja, że nie została wyprodukowana przy użyciu chemii w stosunku 1:1 do herbaty.

Pijcie Pu Erh- bo warto ;)




piątek, 13 kwietnia 2018

Uwielbiam ludzi

... serio.
A najbardziej tych, którzy mają mnie za kretynkę lub udają, że nie istnieję.
Najczęściej zaprzeczenie mojego istnienia wynika z faktu, że kiedyś zakwalifikowałam ich do grupy tych, dla których warto przekroczyć granice.
To był źle zainwestowany czas.
No ale cóż, edukacja zwykle nie bywa darmowa 😉

Ja jeszcze tu jestem.
Jeżeli komuś nie jestem potrzebna, to nie jest dla mnie koniec świata.
Kolejni napotkani na mojej drodze ludzie nie mogą już na mnie liczyć.
Uczę się.

Wiem, że mnie widzisz, nie jestem przezroczysta.
Życzę Ci wszystkiego najlepszego.
Jeżeli Tobie jest dobrze, mnie jest zajebiście.



poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Słowa i wydźwięki

Dla jednych szpinak- blee, dla innych wspomnienie lata.
Dla kogoś ziemniak z parnika- symbol biedy, dla mnie najpyszniejsze, zakazane żarcie z dzieciństwa.
Dla jednych...
No właśnie.
Ekshumacja.
O jesoo, znowu!
Dla innych spełnienie marzeń.

Zrobiliśmy to.
Dla Mamy.
Dla naszej Siostry.
Dzisiaj spoczęły razem.

Mamo, Mamusiu- dotrzymaliśmy słowa.
Śpij spokojnie Małgoś- jesteś bezpieczna.

Młoda urasta do miana mojego bohatera.



piątek, 6 kwietnia 2018

Opowieści i fakty

Mam ucznia.
Dorosłego.
Ogarniętego.
Logicznego do bólu.
Czasem sobie gadamy.
O życiu.
Tak też było wczoraj.
- Wiesz, wczoraj oglądałem mecz, a mojej Małej Mi zebrało się na dyskusję- zaczął temat- czy kobietom zawsze skraplają się uczucia w czasie meczu?
- Mnie się nie skraplają- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Jak Ted ogląda mecz siadam obok niego, jak według mnie warto, albo zajmuję się swoimi sprawami, jak nuda. Wiem, że ważnych tematów nie należy poruszać, podczas, gdy jedna ze stron nie jest skupiona.
- No patrz, a Mała Mi nie wie i do tego nie przyjmuje do wiadomości prostej informacji 'chciałbym obejrzeć ten mecz, jest dla mnie ważny, porozmawiamy, jak się skończy'. Jak ona ogląda 'Przyjaciółki', ja nie wdaję się z nią w dyskusję. Obraziła się wczoraj na mnie i ostentacyjnie poszła spać.
- Bo widzisz, twoja żona nie odróżnia opowieści od faktów- skwitowałam.
- Nie rozumiem- nie rozumiał 😉
- Nasz mózg nie znosi pustki, jeżeli nie ma nic do roboty, tworzy opowieść. Fakt jest taki, że lubisz piłkę nożną.
- No tak.
- Kolejny jest taki, że we wtorki i środy gra Liga Mistrzów.
-No tak- potwierdził, bo cóż miał zrobić?
- Faceci oglądają Ligę.
- Zdecydowanie.
-No wiem, z faktami się nie dyskutuje. A teraz przyjrzyjmy się mechanizmowi. Małej Mi skropliły się złote myśli. Nie zainteresowała nimi ciebie i... zaczęła tworzyć opowieść: 'on nie chce ze mną rozmawiać, moje sprawy go nie interesują, moje uczucia go nie interesują, moje życie go nie interesuje, nie jestem dla niego ważna.' A teraz odpowiedz mi na pytanie, co z tego wszystkiego jest faktem?
- ???- zbaraniał.
- Faktem jest to, że w telewizji leci mecz! I tylko to jest faktem!
- To nie może być aż tak proste.
- Skoro ja to pojęłam...
- To co mam zrobić? Przeprosić ją?- zapytał zdesperowany.
- Nie, dla waszego wspólnego zdrowia psychicznego naucz ją odróżniać opowieści od faktów.

I nie myśl sobie Czytaczu, który dobrnąłeś aż do tych słów, że ja taka genialna jestem. Zanim Ted nauczył mnie, po męsku odróżniać opowieści od faktów, wiele fochów upłynęło 😂 i czasem wcale nie było śmiesznie.