Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

sobota, 24 maja 2014

... (zamiast tytułu wstaw sobie dowolne, ulubione, siarczyste przekleństwo)

Nie.
Mam.
Już.
Kurwa.
Sil.
Marzenie o tym, że we wtorek się wyśpię odpłynęło w...
Chooy!!!
Od wczoraj nie śpię wcale.
I nie chodzi tu o maturzystów.
Chociaż ten wczoraj zjebał.
I on to wie.
Co robię NIE TAK?

Idę do pracy zająć czymś głowę żałując, że to tylko trzy godziny.

wtorek, 20 maja 2014

Ubaw, kuźwa, popas*

Siedzę sobie cały dzień w biurze i zmienia mi się tylko dekoracja.
Wyluzowane dzieciaki wpadają na zmianę ze sfrustrowanymi maturzystami.
Ktoś wymyślił, że wszyscy musimy mówić w jakimś języku obcym.
To dobrze.
Bez przymusu nikt nie ruszyłby dupska.
Egzamin ustny nie jest trudny.
Porusza 15 podstawowych grup tematycznych, takich, jak zdrowie, szkoła, praca, podróże itepe.
Jeżeli Młody Człowiek miał szczęście i na swojej drodze spotkał wymagających nauczycieli, zda maturę bez wspomagaczy.
Jak to jest z dorosłymi?
Otóż różnie z naciskiem na marnie.
Większość naszych znajomych twierdzi, że mówi po angielsku, tyle, że żaden nie odezwie się przy nas ;D
Dzisiaj od rana bawię się świetnie słuchając radia.
Jeden z reporterów, podszywając się pod dziennikarza londyńskiej gazety, próbuje umówić się na wywiad z obecnymi europosłami i kandydatami na...
To, co oni wygadują, jest dla mnie powodem do niezłej zabawy.
Dla moich maluchów motywacją do pracy.
Dla maturzystów, pocieszeniem, że można gorzej.
Chcecie się ubawić?
Zapraszam TU
Strona będzie się dzisiaj rozwijać, mam nadzieję.
W przeciwieństwie do państwa poselstwa, pan reporter posługuje się przepięknym British English ;D
Przyszli europosłowie tylko 'Polish or Rossish' (cokolwiek to, kuźwa, znaczy ;)

* zabieg celowy z akcentem na 'po'.

poniedziałek, 19 maja 2014

Heh czyli starsi państwo też potrafią się bawić

Sobota.
Pólnoc.
Na środku ulicy, pod blokiem mojej teściowej, stoi jej przyjaciółka.
Jest po imprezie imieninowej mamy i jest... zabawnie.
Starszej pani w torebce dzwoni telefon.
Torebka jest na cieniutkim paseczku.
Paseczej jest długi.
Telefon jest zatem, taki bardziej, nieuchwytny.
Dzwoni uparcie.
Starsza pani więc uparcie szuka.
Uwagę ma średnio podzielną, holuję ją delikatnie w kierunku naszego samochodu, żeby jej nie rozjechał jakiś szalony rowerzysta, czy inne widmo.
Telefon zostaje, w końcu, odnaleziony.
Pani rozanielona odbiera:
- Tak synku- domyślamy się, że syn, który kilka godzin temu wyszedł z imprezy, w celu udania się do pracy, zdążył już wrócić i się zaniepokoić- nie kochanie, już wracam,... nie Ted z Małą mnie odwiozą (Mała, to Młoda, chociaż jest od starszej pani o 20 cm wyższa)- syn czujnie zauważył zapewne, że Młodej nie było na imprazie-... no nie z Małą, z Krystyną, eeee, z Jadwigą, z Ireną- starsza pani gorączkowo szuka w pamięci mojego imienia-  noooo, ja nie wiem, jak ta pani się nazywa... -daje za wygraną.

Popłakałam się ze śmiechu.
Ryczałam aż do jej domu.
Ted też ryczał.
Chyba z żalu, bo z racji choroby, wina, które sam wybrał, degusował jedynie... zapachowo ;D

Przed chwilą dostałam smsa,
'54%, egzaminatorka całkiem miła, dziękuję za pomoc, pozdrawiam.A'

1/7 uff.
Tej dzisiajszej bałam się chyba najbardziej.

czwartek, 15 maja 2014

O jojoj!

Ted jest chory.
Ma zwolnienie i zakaz wykonywania jakichkolwiek czynności.
Ma odpoczywać i nabierać sił.
Przyszła kryska na Pana Jestemsilniejszyodciebienicminiebędzie.
Wczoraj w biegu kupiłam młodą kapustę.
Chciałam ją dzisiaj, szybko, jeszcze przed pracą, zrobić.
Pan Siłacz pojechał z wynikami do kontroli, a ja rzuciłam się siekać, kroić, przyprawiać.
Wszystko w pełnym biegu.
Kiedy On wrócił, ja wychodziłam do pracy.
- Kapusta jest gotowa- referowałam pakując laptopa- o, teraz jakoś ładniej pachnie- rzuciłam zakładając żakiet- przedtem tak nie pachniła... eeee nie pachła...
I nagle usłyszałam Teda, jak posługując się moimi słowami, kierowanymi do uczniów, zwraca się do mnie z troską, głosem psychoterapeuty:
- Spokojnie, weź głęboki oddech i jeszcze raz pomyśl, co chciałaś powiedzieć.

MatkoBoskoMaturalno! 
Jest kiepsko! ;D

niedziela, 11 maja 2014

Niedziela z gatunku 'nie ma mnie'

- Co tak pachnie?- jęknął Ted, nie otwierając oczu.
- Chleb- odpowiedziałam dumnie.


- Upiekłaś chleb?- chyba w końcu się obudził- O której wstałaś?

Tak. Upiekłam swój pierwszy chleb na zakwasie. Zrobiłam wszystko wczoraj wieczorem, zgodnie z instrukcją mAlutki i dzisiaj rano udało mi się zaskoczyć mojego Pracusia, który  wrócił wczoraj o 2 w nocy.
Zjedliśmy leniwe śniadanie. Próba spaceru skończyła się demolką parasolki, a potem Ted musiał wracać do pracy.
Za oknem jakieś przedziwne zawirowania deszczowo-wietrzne, więc siedzę w domu.
Siedzę i kombinuję.
Różnie.
Spotkaliśmy ostatnio kumpla, pisarza- podróżnika.
Fajnie się gadało, bo facet jest skarbnicą opowieści.
Jest pewien plan.
Ted się już chyba nie odczepi.
Chlebkiem nie zamydlę Mu oczu.
Zbieram się...

Idę sobie zrobić herbatę.
Zwijam się w kłębek.
Do towarzystwa mam mojego Idola.

Życzę Wam miłej niedzieli.

czwartek, 8 maja 2014

Pomysłowość Maturzysty czyli jak dostać zawału ;D

Poniedziałek (j.polski/ podstawa)

Jedna Maturzystka wpadła do mnie cała w spazmach:
- Jestem debilem- wypaliła od wejścia- nie zaznaczyłam tematu rozprawki na arkuszu. Będzie to pierwszy przypadek w szkole, kiedy 'uczennica z paskiem' nie zdała matury podstawowej z języka ojczystego. Jestem downem.
Cóż było robić? Na taki słowotok nie dało się zareagować w trakcie.
- Powalczmy o angielski- zaproponowałam zatem na koniec.
- O co tu walczyć? Nie zdałam polskiego!!!

 Wtorek (matematyka/ podstawa)

Pierwsi wpadli Ci, którzy w piątek zdają rozszerzenie.
- Co to kuźwa było?- jęli pytać retorycznie.
- Te zadania zaskoczyły nas, co miała powiedzieć reszta, która zdaje tylko podstawę?
Podstawa weszła, powłócząc nogami, jakiś czas potem.
- Miazga- skomentowali- nie ma co mówić, trzeba mieć nadzieję, że zapamiętaliśmy odpowiedzi i punktacja się zgadza.
Wieczorem całe towarzystwo spotkałam na fb.
- Idź spać!- nakazałam każdemu z osobna.
- Nie mogę! Starałam się, ale to bez sensu, więc siedzę na lapku i panikujemy zbiorowo ;)
- Już idę!
- Zaraz! ;D
- Myślę, co będzie!
Idę się myć i spać, a jutro wyruszę na słuchanie Araba mówiącego po angielsku i pisanie listu oficjalnego w sprawie reklamacji ciągnika sodłowego z naczepą, wiec może Pani trzymać kciuki czy coś... 
... przyszły odpowiedzi.
Wszystkie w podobnym stylu. 

Środa (j.angielski/ podstawa i rozszerzenie)
- Żyję ;)
- Chyba było OK
- Dałem radę jestem koksem, napisałem list do kumpla, że sprzedałem na aukcji ipoda i wysłałem go parcelem ale gość podał mi wrong address i on, ten parcel znaczy przyszedł back ;D
SMSy były pełne nadziei.
Po pojawieniu się wyników zaczęły przychodzić kolejne, już z konkretną punktacją z zadań zamkniętych.
Ladies and Gentlemen, zdaliśmy ;D
Nie wszystko wiem. Nie odezwał się jeden Orzeł, ale Pan wyjątkowo lekko traktował temat, więc nie zamierzam się nim przejmować. Długi weekend, który wszyscy uczciwie przepracowaliśmy, Pan olał. W poniedziałek uzyskał 12/50 punktów z próbnej. Nie można wchłonąć wiedzy, przez oddychanie tym samym powierzem, co ja. Chyba włączył mi się teacher- skurwiel.

Po południu, zmęczeni jak psy, zaczęli pokazywać się rozszerzeni.
- Było spoko, teksty ze słuchu OK, leksykalno-gramatyczne w porównaniu z tymi, co u pani, były light, tematy długich form do ogarnięcia, wybrałem rozprawkę za i przeciw (kuźwa najtrudniejszą!)
- Było dziwnie, niby spoko, ale nie jestem pewna- to Artystka Od Niepodkreślinego Tematu Z Polskiego.
W trakcje rozmowy ze mną odebrała wiadomość.
- Hahahahha- ryknęla- hahaha, Duży nie podkreślił tematu rozprawki!!!
Jednocześnie przyszedł SMS: 'hahaha nie zaznaczyłem tematu rozprawki, śmieszne'.
Ciśnienie miałam chyba tysiącpięćsetnastodziewięcset.
'Moment, dzwonię do OKE- Poznań'- przyszedł następny.
'Zapytaj też o Artystkę i polski, pls"- ja mu na to.
Całe pięć minut, które trwały dwa lata, później.
'Sprawdzą pracę, ale utrudni to pracę egzaminatorowi, uff'.

Jesooo, od przyszłego roku pracuję tylko z uczniami szkół podstawowych!!!
Oni nie muszą zdawać egzaminów z języka.
Eeee.... nowa podstawa programowa, czyli moi obecni trzecioklasiści,  już będzie musiała.
OK, od przyszłego roku pracuję z dżdżownicami.

Idę drukować arkusze ustne ;DDD

wtorek, 6 maja 2014

To już

Macie tak, że coś, na co czekacie i pracujecie nagle przychodzi, a Wy, zamiast się cieszyć, mówicie 'O kurka, to już'?
Ja mam.
Teraz.
Oni jutro w bieli, czerni i granatach zmierzą się ze sobą.
Ja w domu obgryzę pzanokcie, albo coś innego, gdyż w paznokciach raczej nie gustuję.
Pójdę pobiegać?
Podłogi umyję, albo okna?
Pewnie w ciągu dnia przyjdą SMSy z subiektywną oceną.
Po polskim i matematyce panuje lekka konsternacja wymieszana z szokiem.
- Ciężko jest- powtarzają.
- Masakra.

Przed nami jeszcze dwa tygodnie walki.
Egzaminy ustne trwają do 30 maja.
Potem się wyśpię.