Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

środa, 27 czerwca 2012

Wakacyjnie, ale jeszcze nie do końca

Jutro Wielka Bitwa.
Dwa razy do roku nasze Tygrysy spotykają się wszystkie w jednym miejscu o jednaj porze.
Pierwszy raz jest naszym prezentem dla Nich z okazji Bożego Narodzenia. Drugi z okazji czegoś między Dniem Dziecka, a zakończeniem roku.
Chwalimy, nagradzamy, jemy wszystko to, co niedozwolone, czyli czipsy, popijamy colę i wcinamy lody.
Ale najważniejsza jest sama bitwa.
Przekrój wiekowy mamy od pierwszaka do maturzysty ;o) zatem zadania na bitwę nie pozwolą mi spać w nocy.
O matko, co oni wyprawiają! Wznoszą się na szczyty i popełniają kretyńskie błędy.
Uwielbiają to, ja, przyznam się szczerze, też.
W tym roku nie mogłam ich połapać. Myślałam, żeby odpuścić, ale smsy z pytaniem nie czy, ale kiedy jest bitwa zmusiły mnie do ostatniego wysiłku w tym roku szkolnym.
To jutro, a dzisiaj siedzę przed komputerem i wymyślam zagadki.

I jeszcze wspomnienie z tegorocznych zajęć, żeby Wam pokazać jacy Oni są świetni.
Wyciskam z dwóch dziewczynek dziesięć nazw ptaków.
Kurczak, indyk, orzeł... poszło.
- No! Przecież oglądacie bajki- zachęcam do kombinowania. - taka bajka Disneya o kaczorze... Donald...?
- Tusk!!!- wykrzykuje jedna z nich.
... tylko dlaczego pomyślała o postaci z bajki ;o)))

I jak tu Ich nie kochać?

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Et voila ;o)

Przygnieciony do muru bronił się ostatkiem sił.
Walka była nierówna, bo jedną słabą kobietę wspierały dziesiątki silnych dłoni.
W końcu nie wytrzymał presji, usiał do komputera i tak powstała pierwsza notka będąca wstępem do odpowiedzi na Wasze pytania.

Zapraszam Was na nasza stronę.
Tak, jak już kiedyś pisałam, proszę Was, żebyście na bloga, gdzie bawimy się w pytania i odpowiedzi, wchodzili przez naszą stronę główną, to ją trochę wypozycjonuje.
Dzisiaj wejście jest TU, ale zwykle będzie po prawej stronie z zaproszeniem do wspólnej zabawy.
Wskazówki do bloga znajdziecie na stronie ;o)

Zapraszam.

czwartek, 21 czerwca 2012

PeEs do Help ;o)

Bardzo dziękuję za pomoc. Wrzucajcie następne pytania. Jeżeli nie chcecie na forum, proszę na maila (z profilu). Tak, jak pisałam nie ma głupich pytań i żadne z wrzuconych przez Was nie zostanie bez odpowiedzi. Wasz Ulubiony Sommelier dostaje dzisiaj listę tematów i w wolnej chwili odpowie po kolei na zagadki. Z chwilą pojawienia się pierwszej odpowiedzi na blogu przy naszej stronie www, wrzucę link. Bardzo Was proszę, żebyście na bloga wchodzili przez stronę (potem napiszę jak to zrobić) to ją trochę wypozycjonuje. A ja ze swojej strony zadbam (już ja wiem jak), żeby notki o winie ukazywały się regularnie, a Autor odpowiadał na komentarze ;o)

środa, 20 czerwca 2012

Help!!!

- Kochanieee, może napisałbyś jakiś tekst o winie na naszego bloga przy stronie...
- Ale co mam napisać?
- Jakiś wstęp do tego, że będziesz opowiadał o fajnych i niedrogich winach dostępnych w polskich sklepach, znam paru takich, którzy chętnie by poczytali...
- Ale co to ma być??? - i to przerażenie w oczach, że trzeba pisać, a nie gadać ;o)))
W piątek prezentował na prywatnej degustacji pięć win, od 18:00 do 22:00, chyba ma jednak coś do powiedzenia, bo słuchacze chcieli jeszcze, a to On przerwał zabawę.
Gdyż zabawę trzeba przerwać wówczas, kiedy jest jeszcze zabawą.

Mamy problem Ladies and Gentelmen ponieważ ON NIE WIE CO MA NAPISAĆ :o)
Są wśród Was tacy, którzy korzystali już z Jego pomocy. Niektórym udało się nawet oczarować gości. A On nie wie, co ma napisać!!!

Mam do Was zatem gorącą prośbę.
Napiszcie, co chcielibyście wiedzieć.
Stwórzmy Mu listę tematów.

Rozpoczynam zatem tworzenie listy: WSZYSTKO CO CHCIELIBYŚCIE WIEDZIEĆ O WINIE ALE WSTYDZICIE SIĘ ZAPYTAĆ.

I pamiętajcie, nie ma głupich pytań, a wszystkie (i mam na to świadków;o) zostaną potraktowane poważnie.
Odpowiedzi, przyciśnięty do ściany, Wasz Ulubiony Sommelier udzieli na naszej stronie, do której link podam wówczas, jak WUS ruszy D... ;o)


fota jest naszego autorstwa

Sante et merci



środa, 13 czerwca 2012

Tak sobie siedzę i myślę...

i pytam sama siebie, gdzie chciałabym być dzisiaj, gdybym miała wybór?
I odpowiedź brzmi: tu i teraz.
Z Nim u boku i z Nią w pokoju (już nie takim)dziecięcym.
Rozglądam się po kuchni, która nie jest kuchnią idealną, ale jest moja i nie wpienia mnie nawet to, że kiedyś w głupocie swojej zdecydowałam się na podłogę w kolorze ecru.
I jedno mi tylko nie pasuje.
Minął rok od wielkiej decyzji o tym, że Ted zostaje w kraju i walczymy razem.
Minął rok od powstania naszej wspólnej firmy i...
To nie ta firma zapracowała na tę kuchnię i całą resztę.
Na szczęście nie obwiniamy się wzajemnie, że róż się skończył na naszej palecie barw.
Nie ma nawet zieleni nadziei.

Nauczyliśmy się już, że Polacy nie potrzebują jakości, zadowala ich bylejakość.
Nie potrafimy sprzedawać kitu.
To nie nasz towar.
Z tą wiedzą nie jesteśmy ani odrobinkę bogatsi.


Siedzę przy komputerze z herbatą z malinami i miodem.
Bokiem wyłażą mi wszystkie stresy.
Ludzie po ulicach chodzą w sandałach, cieszą się EURO a ja jestem cała obolała.
Szukam pracy zdalnej.
Zaraz zamyka się moja szkoła (wakacje).
Na dwa miesiące się zamyka.
Pierwszy raz nie cieszę się z dwóch miesięcy odpoczynku, na który btw zapracowałam, ale i tak będzie mnie gniótł każdy przebumelowany dzień.
Chyba wrzucę adres naszej strony  albo naszego FB na bloga, żebyście zrobili tam trochę ruchu od czasu do czasu, bo na wypozycjonowanie też mnie nie stać.
Cały czas proszę Teda, żeby na blogu przy stronie zaczął opisywać wina dostępne w Polsce, żeby był z tego jakiś pożytek dla czytaczy, ale chyba już Mu się nie chce. Polish reality zamordowała najbardziej energetycznego faceta, jakiego znam.

Kuźwa!!!
Mój niejęczajting poszedł się wietrzyć.

Trzymaj się Akularu, muzę mam  dla Ciebie pienkną, jak lubisz.




środa, 6 czerwca 2012

Pani Róża

Wprowadziła się 26 maja.
Ja poznałam Ją dzień później po powrocie do domu.
Minął Dzień Dziecka, a Ona jest i cieszy.
Zaraz będzie Dzień Ojca...
Podeschły Jej trochę listki, ale głowę trzyma wysoko. 

Jest darem dla mnie.
Darem serca.

Codziennie rano idę się do Niej uśmiechnąć.
A Ona jest.
Jest i czeka.
To jest jak kiss, kiss from a rose.

piątek, 1 czerwca 2012

Dziecko nasze

Urodziła się, kiedy dzieci naszych znajomych miały już po pięć lat, a oni sami byli  po rozwodach.
Nigdy nie była wrzeszczącym bachorem.
Budziła się i zasypiała z uśmiechem.
Kiedy biegła po promenadzie, a jej loczki podskakiwały wraz z Nią, jak koguty piali wszyscy, kobiety i mężczyźni.
Jako pięciolatka, na pytanie kogo kocha bardziej mamusię czy tatusia odpowiedziała 'co to za głupie pytanie?'
Dorosła szybko, kiedy zostałyśmy same.
Stała się odpowiedzialna za siebie i za mnie.
Przez wiele lat była dla mnie wsparciem.
Dzisiaj jest moim kumplem.
Potrafi się z siebie śmiać, za co Ją uwielbiam.
Robi lepsze curry z kurczaka i piecze lepsze brownie ode mnie ;o)
Już dawno przerosła swoją 'pierwszą nauczycielkę rysunku'... talentem, pracowitością i uporem.
Jest moją terapeutką. 'Mamunia luzuj' i... luzuję ;o)
Na każde wyjście służbowe ubiera Teda.
To Ona wymyśliła mu ksywę Ojczenasz.
Kiedy zaczynają się bić, mam wrażenie, że wychowuję dwójkę dzieci ;o)))
Od kwietnia jest już dorosła, ale kiedy rano wchodzi do kuchni, staje taka skulona i całą sobą domaga się przytulenia, nadal jest naszą malutką córeczką, mimo, że dawno mnie przerosła.
Gdziekolwiek się pojawia lubią ją.
Pani ze szkolnego sekretariatu wydzwania do Niej zamiast do przewodniczącej klasy, a pani z szatni przyszyła jej wieszak do płaszcza 'bo się urwał, a szkoda płaszcza'.
Pierwszy ciuch zaprojektowała sobie na test szóstoklasisty.
Do dzisiaj w nim chodzi ;o)
Właśnie załatwia sobie pierwszą pracę... oczywiście plastyczną.
Bardzo chciałabym pokazać Wam Jej prace, pochwalić się, jak wygląda, ale mam zakaz kategoryczny.

Mogę Jej jednak zadedykować Muzę. Wiem, że taką lubi najbardziej.
Wszystkiego najlepszego Córeś ^.^